Jeśli mielibyśmy wybierać karmę wyłącznie na podstawie frontów opakowań, jest spora szansa, że nie wybierzemy tej, nad którą czuwali najlepsi specjaliści od żywienia, ale tę, nad którą czuwał najlepszy dział marketingu. Dlatego oceniając karmy zdecydowanie warto przyjrzeć się treści z tyłu opakowania, czyli spojrzeć na skład karmy.
Z dzisiejszego artykułu dowiesz się, jakie składniki karmy są szczególnie cenne, a do jakich powinno się podchodzić ostrożnie.
Wymagane prawem informacje o składzie karmy znajdziemy zwykle na tyle opakowania i w porównaniu z hasłami i grafiką na froncie mogą się wydać one wręcz niepozorne. To jednak one niosą ze sobą najwięcej informacji, chociaż – jak się wkrótce przekonasz – niekoniecznie muszą to być informacje wyczerpujące.
Informacje na temat składu karmy podzielone są na trzy części:
Teoretycznie więc, etykieta powinna być świetnym źródłem informacji, wystarczającym do wyrobienia sobie opinii o jakości karmy. Faktycznie jednak nie zawsze tak nie jest. Dlaczego?
Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Ten artykuł napisaliśmy właśnie po to, żebyś wiedział, na co zwrócić uwagę.
Jeden z problemów polega na tym, że o ile prawo definiuje pewne wymogi co do etykiet – na przykład to, że składniki powinny być uporządkowane w kolejności od tego, którego do produkcji karmy wykorzystano najwięcej do tego, którego wykorzystano najmniej – to jednak pozostawia producentom sporą dowolność.
I tak, dopuszczalna na liście składników jest zarówno konkretna informacja „mięso wieprzowe, podroby wołowe, wytłoki buraków”, jak i praktycznie nic nie mówiąca zbitka „mięso oraz produkty pochodzenia zwierzęcego” i „składniki pochodzenia roślinnego”.
Jedna i druga karma będzie oczywiście spełniała pewne minima, jeśli chodzi o wartości odżywcze (zresztą nie ma innej możliwości, parametry te określone są prawem), ale o składzie i jakości tej drugiej niewiele da się powiedzieć.
Oczywiście najbardziej poszukiwanym składnikiem w karmie jest mięso. Najlepsze jest, co nie powinno być żadną niespodzianką, mięso świeże (czyli mięso nie poddane żadnemu innemu procesowi niż chłodzenie, mrożenie lub podgrzanie). Po pierwsze, jest ono najbogatsze w składniki odżywcze, a po drugie, jest też dla psa najsmaczniejsze.
Mięso przetworzone, szczególnie mączki mięsne, zawiera zwykle więcej składników o nieprzyjemnym dla psa, gorzkim posmaku. Dlatego, mimo że karmy suche wyprodukowane z wykorzystaniem dużej ilości świeżego mięsa są droższe (bo proces technologiczny jest bardziej skomplikowany), to warto szukać właśnie ich.
Na szczęście, nawet karmy wyprodukowane z wykorzystaniem mączek są obecnie lepsze, niż jeszcze kilkanaście lat temu, bo obecnie w produkcji suchych karm nie stosuje się już mączek mięsno-kostnych.
A dlaczego mięso jest tak ważne? Bo jest znakomitym źródłem niezwykle ważnych w diecie zwierzęcia białek oraz tłuszczu, czyli podstawowego składnika energetycznego.
Mięso nie musi być jednak jedynym źródłem białka i tłuszczu. Tłuszczów z powodzeniem mogą dostarczać także
– oleje rybie (na przykład z łososia) lub
– surowce pochodzenia roślinnego, na przykład olej lniany.
Oleje te są także świetnym źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (omega-3 i omega-6), pełniących istotne funkcje podczas wzrostu i rozwoju zwierząt młodych, a także funkcjonowania mózgu i układu nerwowego u zwierząt dorosłych i starszych.
Kwasy te są tak naprawdę jedynymi naprawdę niezbędnymi dla każdego organizmu tłuszczami.
Ich wadą, z punktu widzenia producentów karmy i jej odbiorców, jest fakt, że szybko się utleniają. Dlatego każda karma zawierająca takie oleje zawiera więcej witaminy E, będącej naturalnym przeciwutleniaczem.
Rośliny są stosowane często także jako źródła białka. Wśród nich warto zwrócić uwagę na zboża, nie tylko dlatego, że są jego obfitym źródłem, ale także dlatego, że potrafią być źródłem kłopotliwym – o czym za chwilę.
Owoce i warzywa są głównym źródłem witamin, antyoksydantów i enzymów w diecie psa. Nazwy składników zwykle nie budzą wątpliwości – bo wszyscy znamy przecież marchew, seler czy owoce – chociaż zdarzają się wyjątki.
Należą do nich na przykład wytłoki z buraka (zamiennie: pulpa buraczana lub wysłodki buraczane). Za tą niezbyt zachęcającą nazwą kryje się źródło bardzo dobrego włókna pokarmowego, sprzyjającego prawidłowemu funkcjonowaniu mikroflory układu pokarmowego i zdrowiu jelita grubego.
Podobną funkcję pełni także cykoria oraz izolowana z niej inulina, czyli jeden z fruktooligosacharydów (FOS).
Jak wspomnieliśmy wcześniej, mięso da się zastąpić – lub przynajmniej uzupełnić – roślinami nie tylko jako źródło tłuszczów, ale także jako źródło białka.
Nie jest niczym wyjątkowym obecność w psich karmach białka z grochu czy białka ziemniaczanego, chociaż wielu właścicieli uważa je za gorsze jakościowo od białka zwierzęcego. Szczególnie niemile widziany jest gluten.
Swoją „złą prasę” gluten zawdzięcza przede wszystkim przypadkom nietolerancji pokarmowej wśród ludzi, chociaż rzeczywiście z podobnymi objawami w reakcji na gluten można się spotkać np. u seterów irlandzkich.
Wielu właścicieli unika podawania zwierzętom składników zbożowych z dwóch głównych powodów:
Dlatego karmy zawierające ponad 40%-50% zbóż w swoim składzie są po prostu uznawane za nienaturalne.
Skład karmy zawierający soję, również jest nieporządany. O ile sama niechęć bierze się w pewnej mierze również z „ludzkich” doświadczeń, to w tym przypadku mamy również do czynienia z doświadczeniami „psimi”.
Problem polega na tym, że soja nieoczyszczona zawiera, poza skrobią, białkiem i włóknem, także fitoestrogeny sojowe. W pewnych okolicznościach mogą one w organizmie psa lub kota pełnić funkcję hormonów płciowych i powodować zaburzenia układu rozrodczego…
Jako dodatki do produkcji karm dla zwierząt dopuszczonych jest wiele substancji, ale w niektórych przypadkach pojawiają się wątpliwości co do ich wpływu na zdrowie psów czy kotów.
Dotyczy to na przykład przeciwutleniaczy takich jak BHA czy BHT, które zostały już wycofane z list dozwolonych dodatków w produkcji żywności dla ludzi.
O ile substancje te są ważne (zapobiegają utlenianiu tłuszczów, czyli jełczeniu karmy, co pogarsza jej walory smakowe), o tyle zdecydowanie lepiej byłoby stosować mieszaninę tokoferoli lub rozmaryn. One również chronią przed jełczeniem, a są zupełnie nieszkodliwe dla zwierzęcia.
Kontrowersyjną grupą składników są barwniki, dodawane bardziej z myślą o właścicielach, niż o samych zwierzętach. Psy i koty nie odbierają większości kolorów w sposób taki, w jaki my je widzimy. O atrakcyjności karmy dla zwierzęcia przesądza głównie jej zapach, kolor nie odgrywa żadnej roli.
Jako że składniki te niekoniecznie są obojętne dla zdrowia zwierząt, jako dobrą regułę należy przyjąć, aby ich po prostu unikać.
I to wszystko na dzisiaj. Zdajemy sobie sprawę, że zaledwie liznęliśmy temat, ale nie chcemy wystawiać Waszej cierpliwości na zbyt ciężką próbę już pierwszym tekstem na blogu 🙂 Obiecujemy jednak, że do oceny składników karmy będziemy jeszcze wracać!
Chciałbyś coś dodać w temacie lub dać nam znać co myślisz o artykule? Zostaw, proszę, komentarz.